W artykule tym przedstawię autoterapię po skręceniu stopy.

 

Tak się złożyło, że w dniu 30 września (piątek) na treningu z akrobatyki podczas wykonywania gwiazdy na jednej ręce źle upadłem i skręciłem sobie prawą stopę. Stopa skręciła mi się do wewnątrz więc ból pojawił mi się na zewnętrznej części stopy w okolicy połączenia kości strzałkowej z kością skokową. Tam też nastąpiły różne mikrouszkodzenia więzadeł, ścięgien i mięśni

 

 

 

Źródło: http://fizjosystem.com/?page=niestabilnosc_stawu_skokowego_art#

 

Trening został przerwany. Ja z kolei zastanawiałem się co z tym fantem zrobić?

Miałem niepowtarzalną szansę sprawdzenia swoich teorii modeli matematycznych stawów oraz cybernetycznej teorii budowy człowieka w praktyce leczniczej po skręceniu stawu. Więc z tej szansy skorzystałem i zacząłem dokumentować to co się stało oraz to, co robiłem. Stąd opis całego procesu rehabilitacji jest dość szczegółowy.

 

Zaczynając od początku. Po upadku pojawił się ogromny ból w prawym stawie skokowym. Co robi przeciętna osoba? Nic innego tylko zwija się z bólu, idzie do ortopedy (lub na pogotowie), na prześwietlenie i potem po zdiagnozowaniu skręcenia stosuje się zasadę RICE lub PRICE

P - protection - zabezpieczenie

R - rest - odpoczynek

I - ice - lód - okłady z lodu

C - compression - kompresja

E - elevation

Zasada ta szczegółowo opisana jest tutaj

https://treningbiegacza.pl/artykul/pierwsza-pomoc-w-bolu-zasada-p-r-i-c-e

 

Najczęściej przy skręceniach stopy stosuje się unieruchomienie stopy za pomocą gipsu lub ortezy, które trwa ok. 3 tygodni, dodaje się do tego leki przeciwzapalne i przeciwbólowe oraz zalecenia unikania ruchu, wszelkie ćwiczenia stopy są przeciwskazane. Jest to naturalne działanie w stanie zapalnym. Stan zapalny trwa średnio 2-3 tygodnie, albo i dłużej, więc w tym przypadku pacjent nic nie robi, nie ma żadnej rehabilitacji. Dopiero po opanowaniu stanu zapalnego przystępuje się do rehabilitacji. Metod jest mnóstwo w zależności od wiedzy, możliwości i pomysłowości fizjoterapeuty. W teorii wszystko jest proste. W praktyce rozmawiałem z kilkoma osobami po skręceniu stopy - pełną sprawność stopy na potrzeby życia codziennego te osoby uzyskiwały dopiero po kilku miesiącach, niektóre po ok. roku, a jeszcze inne osoby nawet po roku miały jeszcze problemy ze skręconym stawem.

 

Jako fizjoterapeuta to wszystko znałem na pamięć. Miałem wiele zaprzyjaźniowych osób, które chcąc mi ulżyć w cierpieniu oferowały różne usługi fizjoterapeutyczne.

 

Postanowiłem jednak, że swoje teorie terapeutyczne, modele matematyczne stawu, czy cybernetyczną teorię budowy człowieka przełożę na praktykę oraz że na swoim ciele sprawdzę sensowność i skuteczność moich metod terapii naturalnych.

 

Zacząłem więc od samego początku. Po upadku kiedy poczułem ogromny ból w stawie. Byłem skulony, spięty i nieruchomy. W takiej pozycji mój umysł zaczął analizować co się stało. W wyobraźni 3 D widziałem przebieg skręcenia. Skoro stopa mi się skręciła do środka, to nastąpiło przeciążenie ścięgien, mięśni i więzadeł za pomocą sił rozciągających, rozrywających. W związku z powyższym organizm mój zareagował w taki sposób, że struktury wokół miejsc rozerwanych mocno się automatycznie skurczyły chroniąc moją stopę przed dalszą destrukcją. W z związku z powyższym gdybym szybko przeszedł do normalnej pozycji - porozrywałbym struktury zaciśnięte i uszkodziłbym stopę jeszcze bardziej. Zrobiłem więc inaczej. Powolutku, wręcz w zwolnionym tempie zacząłem wchodzić w normalną pozycję. Równie powolutku bardzo delikatnie poprzez dotyk i delikatne ruchy stopą zacząłem sprawdzać co się stało. Mój dotyk wyraźnie mi powiedział, że złamania nie było. Było tylko skręcenie, a skoro było skręcenie stopy, to delikatnie zacząłem tę stopę za pomocą rąk ustawiać w pozycji normalnej. Udało się to, więc powolutku próbowałem postawić stopę, udało się. Ból był do zniesienia.

Problem pojawił się dopiero wieczorem, kiedy rozgrzane treningiem ciało wróciło do normalności. Nastąpiło opuchnięcie stopy i ból był nie do zniesienia.

 

W tym przypadku powstało pytanie zastosować zasadę PRICE, czy też posłuchać głosu swojego ciała? Wybrałem słuchanie głosu swojego ciała. Moje ciało zamiast lodu potrzebowało ciepła. Więc zamiast okładów z lodu położyłem się do łóżka owinąłem kołdrą i dostarczałem ciepła do stopy. Tematy typu gips, orteza, kompresja, a nawet uniesienie stopy nie wchodziły w rachubę. Stopa leżała swobodnie na jednym poziomie na wersalce. Lecz ułożenie stopy było takie, aby ból był jak najmniejszy. W tym przypadku dochodzimy do sensowności stosowania środków przeciwbólowych oraz środków przeciwzapalnych. Nie mam nic przeciwko tym środkom. Lecz ja nie chciałem faszerować się chemią. Chciałem sprawdzić, jak w praktyce działają moje metody terapeutyczne bez żadnej chemii. Więc żadne leki nie wchodziły w grę. Chciałem czuć ten ból stopy. Dzięki temu miałem możliwość wykorzystania działania bioelektronicznych czujników bólu. Te czujniki w sposób bezbłędny ustawiały moją stopę w pozycji najbardziej optymalnej do aktualnego stanu jej leczenia w czasie rzeczywistym.

 

Przebieg autoleczenia i jego postępy wyglądały tak:

 

Sobota pierwszy dzień po skręceniu stopy

W sobotę - stopa była opuchnięta, a ból tak silny, że fizycznie przejście z pokoju do kibelka graniczyły z cudem. Podczas chodu przyjmowałem bardzo dziwaczne pozycje obronne i albo kuśtykałem, albo skakałem na jednej nodze, albo chodziłem o kulach. W tym dniu cały czas wygrzewałem stopę pod kołdrą. Tym stanem się nie przejmowałem. Jako terapię stosowałem relaksację, masaż oraz ćwiczenia. Dlaczego relaksacja? Wychodziłem z prostego założenia. Jeśli moje struktury ciała wokół uszkodzonego miejsca są napięte to trzeba je rozluźnić. Lekarz stosuje do tego celu leki rozluźniające. Zamiast leków zastosowałem relaksację. Więc za pomocą myśli w sposób świadomy rozluźniałem napięte struktury stopy i całego ciała. Rozluźniałem się. Trudno mówić o relaksacji kiedy ból tę relaksacje zakłóca. Jednak dla mnie relaksacja w bólu jest naturalna. Po prostu aby ból zlikwidować trzeba się zrelaksować. To mam wyćwiczone. Więc od rana do wieczora była relaksacja.

 

Ćwiczenia. W normalnych warunkach ćwiczenia są w tego typu stanie przeciwwskazaniem. Ja jednak jestem pasjonatem ruchu. Moim lekarstwem jest tylko ruch, więc zacząłem stosować ćwiczenia. Ćwiczeń oddechowych nikt mi nie zabroni stosować. Ćwiczenia te uzupełniały moje techniki relaksacji, a spokojny oddech uspokajał ciało i stopę. Kolejne ćwiczenia to ćwiczenia stopy. Należało poruszać stopą w kierunkach BEZBOLESNYCH. Samą stopą nie byłem w stanie nic zrobić. Wykorzystałem więc ręce. Przyjąłem więc pozycję taką, abym mógł sięgnąć rękami stopę. Wykorzystując bezbłędne działanie biochemicznych czujników bólu za pomocą rąk zacząłem poruszać stopą. Tu znowu relaksacja, rozluźnienie stopy maksymalnie na ile się tylko dało i delikatne ruchy stopą w takim kierunku, w którym było zero bólu, albo jak najmniej bólu. Okazało się, że taki kierunek był i mogłem ćwiczyć. W fizjoterapii takie ćwiczenia nazywają się ćwiczeniami biernymi i samowspomaganymi. Do całości dodałem masaż.

 

Masaż

W stanach zapalnych masaż jest przeciwwskazaniem. Jednak tu znowu masaż masażowi jest nierówny, a ja jestem pasjonatem masażu. Palce to moje doskonałe narzędzia wyczuwające mikronapięcia struktur ciała. Potrafię być w trakcie masażu rzeźnikiem, a równie dobrze mój dotyk może być tak delikatny, że będzie porównywalny z dotykiem malutkiego ptasiego piórka. Kolejny temat to co masujemy. Z mego modelu matematycznego stawu oczywistym jest, że skoro miałem problem w stawie skokowym, to mięśniami zarządzającymi ruchami w stawie są m.in. mięśnie podudzia. Powinny być one nienaturalnie napięte i blokować mi poruszanie stopą. W związku z powyższym masowałem sobie podudzie. Okazało się, że miałem rację. Struktury ciała na podudziu były napięte, więc je na spokojnie rozluźniałem. Podudzie mogłem masować normalnie. Natomiast stopę masaż piórkowy. W ten sposób masowałem siebie do rana do wieczora w każdej wolnej chwili. Efekt jednodniowej autoterapii był zdumiewająco pozytywny. Ból w stawie skokowym zmniejszył się na tyle, że droga z pokoju do kibelka przestała już być koszmarem. Oczywiście musiałem kuśtykać, ale było to do zniesienia.

 

Niedziela - drugi dzień po skręceniu

W niedzielę miałem zjazd na studiach. Czułem się na siłach pojechać na zajęcia. W pierwszej wersji myślałem, że będę chodził o kulach. W praktyce okazało się, że kule nie były potrzebne. Cóż robilem na studiach, na wykładach? Zamiast PRICE było siedzenie na krześle przez kilka godzin. Tu znowu w wersji zmodyfikowanej zastosowałem terapię z dnia poprzedniego, czyli relaksacja, ćwiczenia, masaż. Mój umysł cały czas pracował w taki sposób, aby stopa była jak najbardziej rozluźniona. Jeśli chodzi o ćwiczenia, to ze względu na dużą przestrzeń sali wykładowej i korytarza mogłem ćwiczyć z większym rozmachem. Tu podobnie, jak w dniu poprzednim. Ćwiczenia były bierne i samowspomagane. Wykorzystując bezbłędne działanie bioelektronicznych czujników bólu poruszałem stopą w taki sposób, aby nic nie bolało. A następnie z racji dużej przestrzeni utrwalałem bezbólowe ułożenie stopy poprzez chodzenie tak, jakbym szedł po linie. Trochę to dziwnie wyglądało, bo jak była przerwa to ja znienacka wstawałem i robiłem sobie rundkę po sali i korytarzu tak daleko, jak się tylko dało bez bólu chodząc tak, jakbym szedł po równoważni, albo po linie. I tak robiłem w każdej przerwie. Masaż - jak zwykle - podudzie w każdej wolnej chwili. Z wykładów prawie nic nie pamiętam, ale za to co robiłem ze stopą i chodzenie po korytarzu pamiętam doskonale. Wieczorem poczułem się znacznie lepiej.

 

Poniedziałek - trzeci dzień po skręceniu.

W poniedziałek z rana miałem zajęcia z jogi. Na każdych zajęciach jak zawsze ćwiczę. Tak samo i tutaj ćwiczyłem, Część ćwiczeń wykonywałem normalnie, część w ograniczonym zakresie, część sobie darowałem. Najbardziej zdziwiły mniej jednak skłony w przód w pozycji siedzącej w siadzie płaskim lub rozkrocznym. Przed skręceniem stopy nie sprawiały mi one problemu na obie strony. Trzeciego dnia po skręceniu stopy okazało się, że część skłonów wykonywałem bez problemu, a część stanowiła problem. Miałem napięte prawe udo oraz okolice mięśni skośnych brzucha i czworobocznego lędźwi po prawej stronie. To mi dało dużo do myślenia i wskazówkę na przyszłość. Otóż okazuje się, że jeśli chcemy leczyć uszkodzenie ciała w jakimkolwiek miejscu to musimy myśleć o pacjenci globalnie. Ja miałem skręconą stopę. Pozornie wydaje się, że problem powinien być tylko w stopie. Ciało moje w sposób namacalny pokazało, że wcale tak nie było. Na początku problem być może był tylko w stopie, ale trzeciego dnia objął już udo oraz okolice lędźwi. W moim przypadku każdy się domyśla co zrobiłem. Więc dla porządku napiszę, że zrobiłem relaksację w umyśle, siłą umysłu rozluźniłem udo i lędźwie i po chwili bez problemu wykonałem skłony na obie strony. Udo i lędźwie przestały mi blokować ruch. Przez cały dzień dalej była relaksacja, masaż i ćwiczenia. Wieczorem poczułem się jeszcze lepiej niż rano.

 

Wtorek - czwarty dzień po skręceniu stopy

We wtorek czwarty dzień po skręceniu zacząłem już normalnie chodzić. Było to jednak chodzenie jak na równoważni, albo po linie. Chód był wolny, a umysł ustawiony na działanie bioelektronicznych czujników bólu. Każdy źle postawiony krok objawiał się bardzo silnym bólem w stopie.

 

Środa - piąty dzień po skręceniu stopy

W środę dla celów medialnych zrobiłem sobie autotrening z jogi. Chciałem sprawdzić, czy fizycznie jestem w stanie zrobić lotos, figurkę, w której stopa jest skręcona dokładnie w takim kierunku jak ją skręciłem podczas upadku. Teoretycznie było to niemożliwe i niewskazane, ale moja dociekliwość naukowa była silniejsza. Chciałem sprawdzić, jak moje ciało i staw skokowy zareagują na ból podczas kontrolowanego skręcania stopy. Okazało się, że udało się wykonać lotos na obie strony.

Dla mnie było to zaskakujące doświadczenie. Wykonując lotos w piątym dniu po skręceniu stopy miałem świadomość tego, że wiele osób ze zdrową stopą nigdy w życiu tej figury nie wykona. Oczywiście czas przebywania w tej pozycji był krótki - tylko kilka sekund - wystarczający jednak do zrobienia zdjęcia.

 

Piątek - siódmy dzień po skręceniu stopy

Tego dnia czułem się na tyle dobrze, że zacząłem już normalnie chodzić, a nawet biegać truchtem i wykonywać delikatne skoki.

 

Trzy tygodnie po skręceniu stopy zapomniałem już o tym, że tę stopę skręciłem. U mnie stopa normalnie pracowała, podczas gdy osoby stosujące zasadę PRICE dopiero tego dnia rozpoczynają rehabilitację stopy.

 

Dziś 30 grudnia 2018 w trzy miesiące po skręceniu stopy dla zwykłej ciekawości zrobiłem sobie lotos. Ciekawiło mnie jak długo wysiedzę w tej figurze. Ustawiłem sobie stoper i siedziałem. Na stronie zdrowej siedziałem 2 minuty. Mogłem dłużej, ale mi się nie chciało. Na stronie chorej wysiedziałem tylko 45 sekund. Oznacza to, że z jednej strony uszkodzone struktury stopy nie do końca są jeszcze zagojone. Z drugiej strony przez ostatni miesiąc byłem zajęty pracą i ćwiczyłem tylko 3 razy w tygodniu, a usprawnianiem stopy się nie zajmowałem. Więc z braku regularnych ćwiczeń w ciele pojawiły się przykurcze, które utrudniają siedzenie w lotosie.

 

Na chwilę obecną patrząc z punktu widzenia medycznego od tygodnia po skręceniu stopy jestem pacjentem zdrowym na potrzeby życia codziennego. Z mego punktu widzenia - osoby, która chce wrócić z siłą do czasów swojej młodości i być czynnym zawodowo fizjoterapeutą do co najmniej stu lat życia - stopa wymaga dalszego usprawniania. Na chwilę obecną nauka salta w przód i w tył, gdzie są silne przeciążenia stopy na razie zostanie przełożona na później na ok. 3 miesiące. W tym czasie będzie usprawnianie stopy na tyle, aby była w stanie wytrzymać akrobatyczne przeciążenia występujące podczas wykonania salt i innych akrobacji.

 

Poniżej przedstawiam chronologicznie zdjęcia mojej stopy w pierwszych 5 dniach po skręceniu.

 

 

 

 

 

 

Wnioski:

Po raz kolejny na swoim przykładzie pokazałem, że warto słuchać głosu swojego ciała. Gdybym zastosował metodę PRICE lub RICE, to cudów nie ma - po 3 tygodniach przy odrobinie szczęścia dopiero bym był w stanie rozpocząć rehabilitację stopy.

Słuchając głosu swego ciała zastosowałem metodę: ciepło, relaksacja, ćwiczenia, masaż, zero leków. Dzięki tej metodzie wykorzystałem bezbłędne działanie bioelektronicznych czujników bólu i po tygodniu odzyskałem już sprawność na tyle, że po tygodniu mogłem chodzić normalnie, skakać i biegać, a po 3 tygodniach zapomniałem już o tym, że miałem kiedykolwiek skręconą stopę.

 

 

Janusz Danielczyk

Pasjonat ruchu

Szkoła Zdrowego Kręgosłupa

www.pasjonatruchu.pl

 

Prywatny Gabinet Fizjoterapii